W pierwszym tygodniu nowego roku przenieśliśmy się w świat zegarów: rozmawialiśmy, dlaczego ludzie wymyślili zegary (najczęstsza odpowiedź: „Żeby nie być za wcześnie”), poznaliśmy historię zegara, próbowaliśmy za pomocą instrumentów skomponować „zegarową” muzykę. Przyglądaliśmy się doświadczeniom, które niestety potwierdziły, że czas płynie, a najszybciej płynie, kiedy się bawimy. Byliśmy z wizytą u pana zegarmistrza, który przybliżył nam budowę zegara. Zobaczyliśmy tam nieskończoną ilość zegarów – małych, dużych, a nawet takich wielkich, w których mogłaby schować się nasza Nastka lub Róża. I to nie prawda, że wszystkie zegary były chore – kiedy wybiła okrągła godzina rozległa się (jak to określił Staś Sz.) muzyka zegarów: głośne bim bam i radosne ku-ku. Bardzo podobało nam się u zegarmistrza. No dobra, zajęcia w przedszkolu też nam się podobały, ale – nie powtarzajcie tego naszym ciociom – najbardziej w przedszkolu lubimy się wspólnie bawić.
Głośne bim bam.
Szybkie tik tak.
Dźwięczne bim bom.
Tik tak tik-tak.
Dawniej ludzie odmierzali czas za pomocą świecy.
Najstarszym zegarem był gnomon.
Zrobiliśmy prowizoryczny zegar wodny.
Która godzina?
Nasze zegary.
Co za mechanizmy?
Z wizytą w zakładzie zegarmistrzowskim.
To, co lubimy najbardziej i na prawdę jesteśmy w tym dobrzy – wspólna zabawa.